sobota, 24 stycznia 2009

Salwador - Copan + La Ceiba

Ugrzezlam w La Ceiba nad Morzem Karaibskim. Chcialam dotrzec do wiosek gdzie meiszkaja tzw Garifuna - czyli potomkowie dawnych niewolnikow z Afryki oraz tutejsze rdzennej ludnosci. Niestety leje jak z cebra z krotkimi przeblyskami gdy nie pada. Jutro ruszam do Tegucigalpy a za max 2 dni bede jzu w Nikaragui. Musialam przyspieszyc tempo, bo chce jeszcze w Panamie odpowiedzic wyspy, gdzie mieszkaja plemiona tzw Kuna i maja swoj wlasny jezyk i duza autonomie od rzadu panamskiego.

Ale wracajac do Salwadoru, to chyab bede musiala potwierdzic to co mowil mi Krzys z Media Contacts, ze po prostu tu olewaja turystow. A ze ja jestem kobieta to jeszcze podwojnie za to dostaje. Panowie probuja mnei na wszystkim naciagnac - a to dzis pan w kasie nie wydal mi 100 lempirow (rownowartosc dobrego obiadu tu), niby przypadkiem jak sie upomnialam. Potem pan taksowkarz zadla ode mnie 100 lempirow za przejaz mniej niz 2km podczas gdy normalna stawka to 50 lempirow. Ale to wszystko w La Ceiba, gdzie jest wielu turystow. W copan bylo o wiele milej - moze dlatego, ze to przy grnaicy z Gwatemala i wplywy tego kraju sa widoczne.

Jacy sa miejscowi? Panowie tak jak wczesniej pisalam to typowy macho, ktory musi miec wszystko piekne i sami jest zawsze wypacykowany na bostwo - wazne jest ubranie, fryzura i lekki wasik. Starsi meiszkajacy w mniejszych mirjscowosciach wygladaja jak typowi kowboje - kapelusz na glowie, od 2 dnie nie ogolonych, obcisle ejanse, pasek skrozany, koszula lekko rozpieta, zawiniete reakwy w niej no i oczywiscie kowbojskie buty. A ci na wsi maja jeszcze przy pasie przymocowana meczete - taki dlugi noz z 50cm, by scinac trzcine czy tez orzechy kokosowe albo banany.

Panie ubrane typowo po eurpejski ale im bardziej zjezdzam na poludnie i im blizje panamy to pojawia sie prawidlowosc - coraz mniej grube,, ciut wyzsze oraz coraz glebsze dekolady i wieksze dbanei o siebie. w Gwateamli panie prawie wcale nie maja makijezu - a tu jak najbardziej i liczba salonow pieknosci jest ogromna. Pojawily sie tez tipsy, ktore widzialam wczesniej tylko w Belize.

Transport tez jest lepszy ' autobusy miedzy meisjcowosciami sa naprawde dobrej kalsy ale nie maja TV jak to w Salwadorze czy Gwatemali a jedynie te stare szkolna amerykansie autobusy sa w ramach miasta jako komuniakcja miejska.
Biletow to nie zabieraja jak wczesniej ale tez maja bardzo neitypowy wyglad. Taki bielt ma z 15cm dlugosci i ok 3 cm szerokosci i sa na nim wypisane ceny od 5 lempirow do chyba 100 lempirow co 5 lempirow rosnac. Pan sprzedajac bilet odziera go w polowie kwoty jaka nalezy zaplacic - czyli im wiecej placisz tym dluzszy bilet dostajesz :-)))

Co do lempira - ta nazwa pochodzi od Lempira, ktory ejst tu narodowym bohaterem z racji powstania jakei zrobil. Czyli mzona powiedziec, ze u nas zamaist PLN moglibuysmy meic Kosciuszki:-))

Sytuacja polityczna jest etz ceiakwa - sa tu 3 glowne partie i kazda jest popierana przez inny koncern bananowy, ktorych jest rowniez 3. Czyli innymi slowy kazdy koncern ma swa partie i jesli ma wieksozsc w parlamencie to ciezko ma jego konkurencja. No to tak jakby w USA Republikanow sponsorowala Pepsi a Demokratow Coca Cola. Jak sie dowiedzialam blisko 70% dochodow budzetu panstwa jest z handlu bananami.... i gdyby tak pojawil sie rok nieurodzaju to byloby tu bardzo ciezko....
Przecietny meiszkaniec Hondurasu zarabia ok 280USD a koszty sa mniej wiecej takie - pokoj w hotelu ok 15-20USD dla 1 osoby, obiad ok 5USD, kilo bananow (o wiele lepszych niz u nas w Europie) ok 0,5 USD
Na tle pozostalych panstw jakei widzialam Honduras wypada mi najgorzej ' jakos jest taki ¨bezplciowy¨ aczkolwiek ruiny w Copan bardziej mi sie podobaly niz Tikal, gdyz jest tu wiele pasagow i na niektorych utrzymaly sie farby i mzona sobei wyorbazic jak musialo tu byc kolorow keidys w czasach swietnosci. Poza tym po ruinach i wokol lataja sobie przeogromne ary i sobie skrzecza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz