piątek, 16 stycznia 2009

Gwatemala - Flores + Tikal

Ostatnia noc spedzilam w luksusowym autobusie jadac z Xela do Flores z przesiadka w Gwatemala City. Jutro ruszam do Belize tzw "chicken bus" czyli tyle osob jedzie ile sie wcisnie.

Dzis zas jestem we Flores - to taka wyspa na jeziorze i jest pieknie tylko:
- wiecej bialych twarzy niz miejscowych
- brak mi sklepu z ciastkami
- caly czas pada i na nic pokoj hotelowy z widokiem na jezioro.

Padac musi, bo tu juz sie dzungle zaczynaja ale i tak jestem w czepku urodzona albo mam Aniola Stroza z ukladami u Pana Boga bo przez 4h jak zwiedzalam Tikal ani jedna kropla nie spadla.

Tikal - dawne ruiny miasta Majow, gdzie w okresie swietnosci zylo ok 100tys osob, sa naprawde imponujace. Nawet zapomina sie o fakcie, iz ¨biale twarze" placa za bilet 150Q (tj ok 20USD) podczas gdy miejscowi tylko 25Q. A tak na marigesie tutjesza waluta to quetzal co jest nazwa miejscowego ptaka, ktory jest nawet w godle Gwatemali. To tak jakby u nas zamiast zlotego byl w obiegu orzel :-))
Wracajac jednak do rozpoczetego watku Tikal - ruiny sa w totalnej dzungli i trzeba z Flores jechac jakies 1,5h busikiem. A piramidy sa ogromnie wysokie, ze po wspinaczce na najwyzsza kontuzja lewego kolana mi sie odezwala... ale teraz w Belize beda plaze to mi przejdzie :-))
Widok z najwyzszej piramidy na caly kompleks, ktory jest zarosniety dzungla i tylko wierzcholki piramid widac, robi naprawde wrazenie. Chyba z pol godziny siedzialam na czubku i probowalam zapamietac ten widok.
Kazda piramida ma schody, ktore sa dosc specyficzne - sa bardzo waskie a dlugie, wiec ciezko sie po nich wchodzi. Ale to chyba byl celowy zamiar bo jak sie jest juz na czubku, to wcale nie widac tych schodow i robiac pierwszy krok przy schodzeniu zawsze sie zastranawialam, czy aby na pewno schody sa z tej strony, bo inaczej to smierc przy spadaniu.
Wszystkie kamiennie nagrobne w zupelnosci przypominaja mi kamienie runniczne jakie mozna spotkac na Bornholmie.. no tylko troche inne rzezby na nich :-) Ale mimo wszystko Macchu Pichhu zrobilo na mnie wieksze wrazenie - nie wiem moze zadzialal efekt pierszenstwa i swiezosci no i teraz nic nie bedzie w stanie mi przebic Macchu Picchu.

Wczoraj podrozwoalam jeszcze z Markiem i bylismy w Momostenango - taka mala miescina kolo Xela. Tam sie wcale niezapuszczaja biali no i praktykowana jest jeszcze religia Majow, bo nawet jest miejscowy kaplan tej religii. Oczywiscie nic nie stoi na przeszkodzie i jak najbardziej w centrum miasta jest i kosciol katolicki rowniez. Akurat na glownym placu bylo targowisko i mozna bylo fotografowac miejscowych, ktorzy wcale nie uciekali przed obiektywem. A ludnosc jest naprawde czysta indianska - maja specyficzne zbudowana twarz. Po prostu taka jak na malowidlach jakie widzialam w muzeum, co bralam za "artystyczne" podejscie do tematu.Ta specyficznosc polega na tym, ze jak sie spojrzy na profil to widac bardzo dlugi, lekko garbaty nos zas broda i cale usta sa bardzo wyciagniete poza koniec nosa. Profil eurpejski zas posiada nos najbardziej wysuniety do przodu, zas Indianie rdzenni maja bardziej wysuniete usta. Mam nadzieje, ze slowami jakos to wytlumaczylam.
Prostym rozpoznaniem, czy ktos jest z Gwatemali jest rowniez stan uzebienia.... bo u nas jak sie robilo koronki na zeby to na caly zab - vide slynny rosyjski arsenal zlotych zebow. A tu taka koronka ma z przodu wycieta dziurke i widac reszte zeba a jak ktos sie usmiecha to widac uzebienie, gdzie polowa zebow jest w zlotych czy tez srebrnych kratkach. No ale jak sobie przypomne wystawe z mzueum, gdzie byl rowniez dzial poswiecony dentystom w czasach Majow - tak tak Majowie mieli juz dentystow!!! - byly tam szczeki zmarlych Majow. I oni juz wtedy plombowali zeby albo srebrem czy tez zlotem albo wsadzali kamienie - glownie jadeit (tak mi sie wydaje po po angielsku to jest "jade")... i jak ktos sie usmiechal to mial piekne zeby z roznego koloru kulkami :-)) Troche mi to przpomina obecne aparaty dentystycznektore mzona zamowic sobie w kolorze zielonym czy tez czerwonym, niebieskim itp...

Na zakonczenie jeszcze kilka slow o jedzeniu - niestety ale jest globalizacja i mamy tu duzy wybor pizzerii, knajp z chinskim jedzeniem albo tex-mex. Typowe tutjesze to beda torillas i to kukurydziane. Dzis jadlam na przyklad tortillas de maiz con pollo - czyli tortille kukurydziane z kurczakiem. Byly bardzo ale to bardzo dobre. Narzekam jedynie na maly wybor slodyczy, ktore ograniczaja sie glownie do ciast zrobionych z ciasta francuskiego... nikt tu nie zna naszego drozdzowego czy tez sernika albo babki piaskowej.....

3 komentarze:

  1. Cieszę się, że tak Ci dobrze, uważaj na siebie, a słodyczne nadrobisz w Kraju. Sernik - o, ja też bym zjadła...

    OdpowiedzUsuń
  2. Edyta wszystkiego co najlepsze w dniu urodzin, wielu wspaniałych wypraw i spelnienia marzeń (wyprawowych i pozawyprawowych)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech Ci Pan Bóg błogosłąwi na wszystkie dalsze lata życia, urodzinowe buziaki - Helena

    OdpowiedzUsuń