Troche sie nam plany zmienily i zostajemy jeszcze dzis w Panajachel, bo nie mamy bezposrednego autobusu dzis do kolejnego miasta z wulkanami tylko z przesiadkami a w nocy mozemy nie zalapac sie na ostatnie autobusy.
Uzupelniene do wczorajszej opwoeisci o transporcie miejscowym. Wiele napisalam ale nie wspomailam o rzeczy najwazniejszej jakie sa autobusy.No wiec tu autobusy miejskie jak i podmiejskie to po prostu sprowadzone z USA zlomowane "school busy", ktore pewnie wszyscy znaja z filmow amerykanskch. Wiekoszosc jest oczywscie pomalowana na piekne jaskrawe kolory i wiekoszosc ma imiona - oczywiscie zenskie np Esperanza, Maria, etc.... Niektore jednak nadal sa w amerykanskiej zolci. Co ciekawsze - w srodku na siedzeniu musza zmiescic sie 3 osoby a w polskich warunkach na pewno byloby to dwie. No usprawiedliwieniem moze byc to, ze miejscowi sa mniejsi - moich rozmiarow, wiec problemow nie maja ze zmieszczeniem sie. Byc tu wyzszym niz 170cm to przechlapane - qw Gwatemala City widzialam nawet specjalny sklep z ubraniami dla wyskich osob... to tak jak u nas sklepy z duzymi rozmiarami.
Dzis punkt najwazniejszy do wycieczka od 8.30 do 1º5.30 po jeziorze Atitlan i zwiedzenie pomniejszych wiosek. W dwocjhj trafilismy na targi i mozna bylozrobic wiele zdjec, bo ludnosc jest tu ubraniajak z 200 lat temu i nawet maja specjalne recznie robione buty. Kazda z wioske ma ciut inny styl ubran, tak wieclatwo sie zorientowac kto jest z ktorej wioski. Smieszne sa ubraniapabnow - nosza kapelusz oczywscie, koszule z pieknymi kolorowym haftami i szerokie spodnie rybaczki z reguly biale w piekne wzorzyste hafty. Az oczy bla od jakrawosci kolorow.
Najwazniejszy punkt dnia to wizta w domu gdzie mieszka Maximon w Santiago Atitlan. Zaprowadzily nas do niego miejscowe dzieciaki, bo tak jak wczesniej pisalam co roku meiszka u innej rodziny. Nawet to dobre, bo Maxmionowi skalda sie ofiary w postaci pieniedzy, cygar lub jedzenia i to zostaje dla tej rodziny. Tak wiec biedna rodzina mzoe przez rok dobrze sobie dorobic. Ale sa i minusy, bo Maximon zajal ich mieszkanie. W miejscu gdzie wczesniej mieszkala rodzina teraz siedzi sobie na krzesle Maximon czylu yçubrana drewniana kukla czlowieka z prawdziwym cygarem w ustach. Obok niego pali sie duzo swieczek. Nam udalo sie akurat trafic jak przyszla jakas rodzina i skladali mu ofiray oraz modlli sie. Tak wiec 3 oasoby kleczaly przed nim i cos mamrotaly - na pewno nie po hiszpansku, potem jedna wstala i jakas gazeta zwinieta w rulon dotykala Maximona a potem kazdego z modlacych sie. Ach - zapomnialam dodac, iz glowa rodziny u ktorej jest Maximon - siedzi obok niego na krzelse i skrzetnie pilnuje kto jakie ofiary mu przynosi. No ale mimo iz kult Maximona pochodzi z czasow MAjow tpo w tym samym pomieszczeniu gdzie siedzi on sobie w jednym roku lezy sobie zawniety w koc Pan JEzus jakby spalw grobie po zdjeciu z krzyza, zas w drugim rogu z 5 figurek roznych swietych, ktore oczywiscie sa ubrane. No bo tutaj jest zwyczja ubierania figur jak i obrazow swietych. Czasami jest to wrecz komiczne bo w kosciele katolickim w Santiago wszystkie figiry byly ubrane w koszule. Czesc byla w rozowe od ktorych bolaly oczy a Pan JEzus na krzyzy mial bandanke na glowie, koszule w kwadraty a na szyiu powieszony szalikw bialo-czerwone pasy, co pewnie mialo przypominac stue :-)
Dzis tez sie dowiedzialam, ze wedlug wierzen Indian czlowiek pochodzi z .... ziarna kukurydzy! Dlatego kukurydza jest tu symbolem zycia.
Podziwiam tutejsze kobiety, ktore chodza z malymi dziecmi zawinetumi w kawalek materialu i przywiazanymi do plecow. Takie panie czesto siedza i handluja warzywami czy pamiatkami dla turystow a wszystkie ciezary nosza na glowie i moim zdaniem to jest wbrew zasadom fizyki, bo powinno w wielu przypadkach spasc im to z glowy. A wszystkie dziei sa naprawde grzeczne i posluszne. Ale zal mi tez ich strasznie, bo dzis w jednej miejscowosci widzialam jak takei 10latki pomagaly przy budowie domu.... po prostu tu jest ciezko zyc i dzieci musza pomagac rodzicom.
Oczywiscie czuje sie dobrze, bo mam wrazenie ze jestem na ziemiach, z ktorych pochodze :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ciekawie czyta się twoje spostrzeżenia. Zacznę czytać je na głos w pracy, aby ożywić towarzystwo.
OdpowiedzUsuńIgor
P.S. Pod choinkę dostałem przewodnik po Ameryce Środkowej. Może i ja się tam wybiorę w tym roku.
Igor - polecam. Jak na razie ludzie przemili i przyroda przepiekna.
OdpowiedzUsuń