sobota, 4 grudnia 2010

Kuba - Viniales dzien drugi lamania serc (wt 30.11)

Dzis dzien zaczelam od internetu, ktory tu dziala jak za krola swieczka i nie psosob bylo przez1h otworzyc zadnego maila z wp.pl. No coz - zlosc urodzie szkodzi, wiec lepiej sie nie wkurzac. Potem porkecilam sie po miasteczku - naprawde urocze i w co drugim domu tzw casa particular, gdzie przyjmuja miejscowi turystow. I wlasnie wszedzie chodzace biale twarze troche mnie wkurzaly. Ale staram dostrzegac i pozytywy: wypoczelam, posiedzialam na werandzie, zajelam sie nic-nie-robieniem jak to miejscowi maja. Po prostu Cuban Style.

Po poludniu - ok 15tej wybralam sie na piesza wycieczke po oklicy, ktora slycnie z upraw najlepszego tytoniu na swiecie.
Wybralam sie z panem Jose, ktory na koneic wycieczki wreczyl mi przepieknego kwiata i balagal, bym poszla z nim dzis na salse. Oni naprawde maja pradkosc swiatla w stwierdzaniu ze sie zakochali. Dla mie to taki PR i puste slowa. Nie mniej jednak jak juz pisalam - wszystkei zdolowane kobiety trzeba wsadzac w samolot i tu na weekend na terapie i dowartosciowanie.

Od Jose - jest tu typowym rolnikiem dowiedzialm sie wielu rzeczy:
- panstwo decyduje co gdzie ma byc uprawiane. Tu jest przumusowa uprawa tytotniu, bo sa najlepsze ziemie i jesli rolnik nie chce, to mu zabieraja ziemie i daja komus innemu
- 90% musi byc oddanego rzadowi po cenach wyznaczanych przez rzad a 10% rolnik mzoe sam sprzedac badz zostawic na wlasna konsumpcje. Dotyczy to wszystkiego: owocow, warzyw, ryzu, tytoniu itd...
- jesli ktos chce byc prywatnym rolnikiem to ma droge przez meke ' nie ma dostepu do narzedzi, nawozow i sadzonek. Stad wiekszosc oddaje rzadowi a ten tworzy tzw finca - odpowiendiki naszych dawnych PGRow
- konie, krowy oraz swinie za zainwenatryzowane i rolnik nie mzoe tego sam zabic - musi oddac do punktu skupu prowadzonego rpzez rzad. Niestaty nie da rady sobie na boku prosiaczka zostawic, bo sasiedzi kabluja i donosza jedni na drugich
- za zabicie krowy bez zgody panstwa - kara 10 czy 20 lat
- dotykalam ryzu - wyglada jak nasze zyto ... a ja przez cale zycie myslalam, ze on znajduje sie w ziemi
- jada sie tu tez cos o nazwie yuka - myslalam, ze to jak nasze juki w domach.. a to calkiem cos innego i je sie korzenie tej rosliny
- popularna jest to rowniez malanga - odpowiednik naszego ziemniaka
- wszyscy rolnicy chodza tu na zielono - takie maja robocze ubranie... jak sie patrzy na pole to czlowiek ma wrazenie, ze ci ludzie jakby pracowali w obozie. I co gorsze na te upaly - kalosze na nogach!
- maszyny - nalezy zapomniec. Poziom jak w RP przed II wojna swiatowa - wszystko recznie, plug, bawoly badz byki w zaprzegu
- i na co drugim domu we wsi napisy - Fidel vive! na przerdzewialej jakiejs blasze czy kawalku poszarpanego plastiku

Po prostu na to wszystko serce sie kraje, ze ludzie w XXIw tak sie mecza.

Dzis wiecozrme grzecznie poszlam spac (sama) - jutro o 7 rano mam autobus do Trinidadu

Przepraszam za opoznienie w pisaniu - ale to z racji dostepnosic i powolnosci internetu.

Kuba - Viniales (pn 29.11)

Pobudka o 6 rano, bo o 6.45 mialam transport na dworzec autobusowy. Musialam jechac na glowny, gdyz wszystkei bilety byly w rezerwacji i jedyna szansa w tym, ze ktos nie przyjdzie i sie zlapie - tak tlumaczyl mi Gorge. Ale na miejscu wszystko zrozumialam - tu po prostu sprzedaz biletow nie jest skoordynowana komputerowo. Kazde miasto ma jakis przydzial do sprzedania i nikt nie weryfikuje, czy w innym miescie sa jakies wolne zostawione. Glwony dworzec - pozal sie Panie Boze ' jakby wczoraj przeszedl huragan. Najwiekszy sentyment - tu nadal obowiazuje kasy jakie pamietam z dziecinstwa. Ubawila mnie tez informacja. Siedza na niej 3 panie:
- pierwsza spi na krzesle
- druga robi sobie wlasnie makijaz
- trzecia odpowiada na pytania i to takim tonem, jakby byla oburzona, ze ktos przeszkadza jej w pracy.
Od 7 do 9 rano mialam koczowanie na dworcu, bo moj autobus okazal sie byc godzine pozniej niz twierdzil Gorge.
Komunikacja autobusowa jest tu bardzo sprawna - ale niestety jest podzial:
- firma Astro - nia moga jezdzic jedynie miejscowi i turyscie nie wolno
- Transtur, Via Azul oraz Transgaviota i Havanatur (ta ostatnio niby rzadowa ale nalezy do Raula Castro). Bilety sa astronomicznie drogie - mysle ze ok 30 razy drozsze niz w przypadku Astro. Jest to chyba sposob pana fidela na wyciskanie dewiz od turystow. Wkurza mnie to strasznie i meijscowych sie pytam - ze skoro socjalizm mowi o rownosci to dlaczego ja mam placic za niektorze rzeczy 20 razy drozej? Przykald snikiers kosztuje tu 6CUC, czyli ok 5 Euro!!! Totalna przesada.

Co do pociagow - wszyscy powtarzaja by nimi nie jezdzic, bo sa kompletnie niepunktualne i czesto odwolywane. Ale moze gdzies pozniej sie przejade.

Droga do Vniales miala trwac 3h wyszlo 3,5h z obowiazkowym zatrzymaniem sie na obiad w skpecilanej knajpie z cenami dla turystow. Czuje sie obecnie jakbym zwiedzala w autobusie rezerwat, ktore sie nazywa Cuba i mieszkaja w nim ludzie, z ktorymi nie powinnam sie kontaktowac.

Na przystanku czekala na mie Seniora Pupil trzymajac w reku kartke z mym imieniem. Autobus bowiem zostal oblezony przez wiele osob z karteczkami oraz wiele, ktore nie mialy nic i chcialy zaciagnac do siebie. Kazdy bowiem zyej z turystow.
Przecietny Kubanczyk zarabia bowiem 260 - 300 peso - czyli ok 11 -15 CUC, ktory jest odpowiednikiem dawnych naszychh bonow owarowych, na ktore sie wymeinialo dolary Przykladowe ceny:
- hamburger - 10 peso - czyli starczy mu tylko na 26 - 30 hamburgerow w ciagu miesiaca
- buty ok 20-40CUC, czyli musi na nie pracowac 2 miesiace
- T'shirt - ok 7 CUC - czyli 2 tyg pracy
Im dluzej tu jestem to dochodze do wnisoku,ze bez pomocy rodziny za granica nie da rady tu zyc. Inna opcja - moze podrabiaja pieniadze?

U pani Pupil - przemilo. Doslownie od pierwszej sekundy poczulam sie jak czlonek rodziny. Rzucilam plecak i poszlam na objazd tutjeszych atrakcji:
- jaskinie - z ktorych jedna tak ogromna, ze plywa sie w niej lodka
- przepiekne widoki na tutejsze doliny, gdzie uprawia sie tyton glownie
Nawet ublagalam pana z busika, ktory jezdzi wkolko i zbiera turystow badz zostawia, by poczekal na mnie 3 min aby mogla zrobic zdjecia i nie czekala na kolejny busik za 1h.
Przy jaskini rozpoczela sie dyskusja z 3 panami - oczywiscie wszyscy wolni - aczkowliek maja dzieci. Jeden nawet ma stala partnerke i dziecko oraz 2 kochanki w tym samym czasie. Dla niego normalne. I oczwiscie na stwierdzenie a co by bylo gdyby jego kobieta miala kochanka - odpowiada: niemozliwe. A gdy mu tlumacze, ze cos musi byc nie tak, bo skoro na 100 facetow przypada 101 kobiet, to niektore tez musza miec po 2 kochanow - patrzyl sie na mnie z niedowierzaniem i odpowiedzial,ze proporcje na Karaibach sa inne - jest o wiele wiecej kobiet. Tylko z jego polityka zonacza to ze na 100 facetow musialby byc przynajmniej 180 kobiet a tego nie ma nawet w Chinach!!!

Wieczor spedzilam w miejscowym klubie z kuzynem pani Pupil ' nie ma to jak uczyc sie salsy od Kunaczyka, ktory ma to we krwi! Klub przednai klasa tylkoz a duzo w nim meijscowych pan chcacych wyrwac turystow i zarobic na nich.... ale zawsze jest tak,ze jak jest popyt to pojawia sie i podaz.

Wrocilam porzadnie po polnocy z salsoteki i naprawde warto bylo! I rum rownie zmocny tu maja!:-))
- aparat komorkowy - 50-60CUC czyli ok 4 miesiace pracy

środa, 1 grudnia 2010

Kuba - Havana wita (ndz 28.11)

Rano chcialam sie wybrac na ogladanie hodowli zolwi - zrezygnowalam jednak, bo odkrylam ze o 11.30 musze byc juz na lotnisku a przy braku rozkladow busikow i taxi (nota bene nadal nie wiem, jak ono wyglada, bo na pewno koguta nie ma)moze to grozic zostaniem na dluzej na Kajmanach.
Wlascicielka hotelu byla tak mila osoba, ze zawiozla mnie osobiscie na lotnisko. Zreszta chyba cuzje sie ze mna zwiazana troche, gdyz wczoraj przegadalysmy do polnocy nt jej wnukow i jej 4 dzieci, tego , jak kiedys sie tu zylo. Urodzila sie na wyspie cayman Brac i w wieku 6 lat w czasie zabawy stracila oko a na wyspie nie bylo lekarza zadnego i nikt nie byl w stanie uratowac jej oka. Bieda okropna ' ak u nas w czasie wojny.

Samolot wystartowal punktualnie i caly byl zapelniony Kubancyzkami meiszkajacymi w USA... no bo zaden samolot z USA nie lata bezposrednio na Kube jak i statek. Amerykanin nie moze miec tez w paszporcie zadnej kubanskiej pieczatki. Stad samoloty przez Kajmany i statki przez Kanade. Ponoc jesli statek jakis zawinie na Kube to potem przez 5 lat nie moze wplynac do zadnego amerykanskiego portu.
Co przewoza Kubanczycy do domu potrafi wprawic w oslupienie ' komputery, telewizory plazmowe, zabawki dla dzieci i wiele paczek zapakowany i zafoliowoanych na styl rosyjski.
Troche sie balam, czy bede wpuszczona - ale wczesniejsze zajscie z policja i posterunkiem to chyba bylo zastraszenie psychologiczne mnie. Poszlo bez oporu i kolejny raz zrobiono mi fotke na granicy (robia to wszystkim bez wyjatku. Tym razem jedna tylko zmiana - chyba z racji epidemii cholery na Haiti siedzi lekarz i wszystkich przeputuje gdi ebyli w ciagu ostatnich 3 miesiecy. Poterm skonfiskowano mi jeszcze jablko - nie wolno wwozic owocow i warzyw. Gdybym je miala w zdanym plecaku na pewno by dotarlo. A zeby tradycji stalo sie zadosc to 3 osoby zajely sie przegladaniem muszli, ktore ze soba mialam. Ni emogli kompletnie zrozumiec po co je wwoze. Musialam sie szczegolowo wytlumaczyc ze wszystkeigo i dzieki Bogu - nie skonfiskowano

Taxi, 30 min jazdy i bylam w Casa Mirta. A ze swiat jest maly - przekonalam sie kolejny raz. Wlasciciele tego domu byli przez 2 lata w Polsce, bo gorge pracowal w ambasadzie Kuby w W-wie. Mieszkali na Kieleckiej na Mokotowie i przez dobre 2h byla dyskusja na temat co jak teraz wyglada. Gorge tez duzo slowek pamietal z j.polskiego. A dzieki rozmowie trenuje swoj hiszpanski.

Udalam sie w poszukiwaniu internetu a trafilam na Msze Sw do kosciola. Siedzial przede mna bardzo przystojny chlopak i zaraz po zakonczeniu nabozenstwa spytal sie czy jetem Kubanka. Poczekal na mnie pod kosciolem. Jest Wenezuelczykiem i tu studiuje. Naprawde mila osoba i przynajmniej oprowadzil mnie po okolicy a ja mialam spokoj od zaczepiania mnie przez miejscowych.
Wrocilam ok 21ej do Mirty i Gorge a poznany chlopak zadzownil, by sprawdzic, czy dotarlam. No naprawde godne podziwu.