Dzis wstalismy dosc wczesnie, bo plan byl taki, by poszwendac sie po najpiekniejszej ponoc okolicy Macedonii, czyli po okolicach jeziora Ochrydzkiego. Jak mowia kto nie widzial Ochrydu ten nie widzial Macedonii. A my przeciez chcemy zobaczyc Macedonie!!!
Najpierw jednak poszlam po swieze buleczki na sniadanie, pomidorki, i takie tam. Gdy wrocilam, juz trwala walka Mirka z przygotowaniem sniadania. Dolozylam mu od siebie produkty i smignelam pod prysznic. Gdy wyszlam z lazienki sniadanie z pachnaca salatka z pomidorow i goraca herbata stalo juz na stole. Tak wiec trzeba bylo sie sprezyc i zmykac z apartamentu. W szybkim uporaniu sie z posilkiem pomogla nam VH1, ktora wyjatkowo skocznie grala tego poranka. Po wyjsciu na miasto skierowalismy sie glownym deptakiem w kierunku dworca autobusowego, ale jak sie okazalo nie trzeba bylo tak daleko dreptac. Wskazano nam blizszy przystanek - przy bazarze, ktory nie omieszkalismy odwiedzic. Znalezlismy tu czeresnie monstra, wielkosci malych pomidorow. Nabylismy je bezzwlocznie droga kupna. Widzielismy tez zolto - biale czeresnie i tych tez sie przestraszylismy, bo myslelismy, ze to jablka :-)
Natomiast Mirek bezblednie rozpoznal w butelce po wodzie mineralnej ... rakije domowej produkcji. Tu takze nastapil zakup (pol litra za 100 denarow = 6 PLN) i mozna bylo ruszac w droge. Cel na dzis to Vevcani lezace ok.35 km od Ochrydu. Droga na Struge i stad autobusem prosto do wioski. A wies to niezwykla - po odzyskaniu niepodleglosci przez Macedonie w obawie przed represjami ze strony mieszkajacych wokol Albanczykow - powolano to Republike Vevcani. Oczywiscie jak przystalo na niezalezne panstwo - jest i wlasna waluta - Licznici (caly pakiet walutowy zostal tu naturalnie nabyty). Jesli ktos mialby ochote mozemy za niewielka oplata sprowadzic paszport republiki Vevcani :-) Oprocz tego w miasteczku stylowe zabudowania i ciekawy kosciol. Godzina zwiedzania i mozna bylo wracac. Starym indianskim zwyczajem wsiedlismy do autobusu i rozpadalismy deszcz.
Znow bylismy w Ochrydzie, ale o nie... nie zamierzalismy sie nudzic, wszak to jedyne miasto Macedonii wpisane na liste UNESCO. Przeszlismy trase po wszystkich najwazniejszych punktach miasta i skoro bylismy w podrozy to jak zwykle padalo... a zwiedzanie ciezkie jak z nieba woda sie leje. Udalo sie nam dotrzec do fortesy Samuela, kilka cerkwi. No i wiemy jak wyglada renowacja po macedonsku - rekonstrukcja zaczyna sie od dachu a konczy na fundamentach:-) Prawdziwa magia... Ale tak na serio - najpierw stawia sie zelbetonowa konstrukcje slupow, na ktorych pojawia sie piekny dach z dachowek, a potem nastepuje wypelnianie przestrzeni miedzy fundamentami a dachem. Moze warto to opatenotwac dalej?:-)
Jaka jest Macedonia w blizszym zetknieciu?
Czujemy sie jak w Polsce, bo podobne domo-szesciany. Brak takiej floty mercedesow jak w Albanii - marki jak w Polsce oraz jezdzace stare samochody marki Yugo i Zastawa.
Ludzie wydaja sie nam ladniejsi niz w Albanii - bardziej okrzesani i zdecydowanie bardziej slowianscy. Natomiast to, co ich laczy z poludniowcami to klimaty choinkowe w ubiorze - u mezczyzn caly zestaw zlotej bizuterii w postaci traktorowego lancucha na szyi oraz bransoletki i kilku sygnetow na dloni. Panie nie sa gorsze i takze bardzo lubia grube lancuchy z krzyzykiem w kolorze zlota oczywiscie.
Zdobycie czarnej herbaty w tej czesci Europy to nie lada wyczyn. Wszedzie w knajpach rumianek i hibiskus, a czarna herbata sluzy ponoc do leczenia problemow zoladkowych - moze trzeba szukac jej w aptekach? A tak powaznie w jedym supermarkecie w Albanii udalo sie nam nabyc paczke herbaty ekspresowej i teraz wszedzie z nia chodzimy, proszac w knajpach jedynie o wrzatek:-)
Kawa za to, w przeciwienstwie do herbaty, jest dostepna wszedzie i w kazdej ilosci, i jak twierdzi Mirek - espresso najlepsza na swiecie.
Caly czas sledzimy pilkarskie Mistrzowstwa Swiata - chyba dopadla mnie mundialowa zaraza - wiec pewnie wieczorem zasiadziemy w jakiejs knajpie przed telebimem wraz z tysiacami Argentynczykow i Grekow na stadionie. Jestem za przystojnymi Argentynczykami, nie lubie jak ktos udaje Greka :-)
Strasznie pada - i jutro na pewno uciekamy z Ochrydu - tym razem do Skopje, no chyba ze do wieczora jeszcze sie cos wydarzy i plany ulegna modyfikacji.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Edyta, tam się pije wino, a nie herbatę;)
OdpowiedzUsuńWino pije rowniez ale jest tak zimno, ze musze rozgrzewac sie herbata :-)
OdpowiedzUsuńa grzane wino? i rozgrzewa, i rozbiera, i koniunkture napedza:) polecam
OdpowiedzUsuńwina tak tu dobre, ze az zal podgrzewac.... ale cieplo jest z racji dziejacych sie wokol nas rzeczy:-)
OdpowiedzUsuńwitaj, czekam na wrażenia z pobytu w stolicy. Napisz proszę, jacy z natury są Macedończycy, jeśli możesz już coś o tym powiedzieć. Miłego pobytu Monika
OdpowiedzUsuń