wtorek, 29 czerwca 2010

Albania – Kruja + znow w Tiranie

Poniedzialek zaczal się od stukania w drzwi naszego majtkowo-rozowego apartamentu, bo check-out jest o 10tej, a my przespaliśmy to. Spakowalismy się i ruszyliśmy z wszystkimi bagazami znow w poszukiwaniu knajpy ze zjadliwym jedzeniem. Mijajac wczorajszy bar-cafe zostaliśmy pozdrowieni przez siedzących w niej panow z „business club”. Niedzielna karma kulinarna jednak nadal na nas wisiala i opuściliśmy Szkodre z pustymi brzuchami. Udalismy się minibusikiem w kierunku miejscowości Kruja, która jest ok. 30km od Tirany. Miasteczko jest naprawde urokliwe – waskie uliczki na stromym wzgorzu no i oczywiście zamek na jego szczycie. Twierdza jest bardzo istotna, gdyz należała do albańskiego bohatera Skanenberga. Bronil się w niej przed 100tys armia turecka posiadając jedynie 17tys swych żołnierzy. Natknelismy się tam na 4 osoby z Polski – studentow robiących reportaż. Mirek bezblednie wyhaczyl, bo od razu zwrocil uwage na piekne dziewczyny:-)
Zrobilismy ostatnie zakupy i o 17tej ruszyliśmy do Tirany. Oczywiście miejscowa mafia taksówkarzy zapewniala nas, ze ostatni autobus odjechal o 16tej i musimy skorzystac z ich usług. Jak widac mężczyznom nigdy nie można wierzyc:-)
Zreszta w Albanii jest straszne zamieszanie samochodowe. Wiekszosc jeżdżących pojazdow ma bowiem niewazne miejscowe bądź zagraniczne tablice rejestracyjne. Ogolnie chodzi o to, ze jakies tablice musza być, wiec sa. Znow oczy bola od ilosci mercow oraz stacji benzynowych, których chyba jest tu wiecej niż w calej Polsce, mimo iż Albania ma 3,5mln mieszkańców.
Starym zwyczajem w czasie podrozy rozpadalo się a gdy dotralismy do Tirany – było slonce. Bez problemu znaleźliśmy nasz hotel, gdzie czekal już na nas pokoj. Lokalizacja Freddy’s Hotel jest naprawde rewelacyjna – blisko stacji kolejowej i autobusowej oraz samego centrum.
Wieczor spędziliśmy oglądając mecz Brazylia-Chile w kolejnym bar-kafe. Podziwialismy tez maniery pana kelnera, który z gracja (tzn lewa reka z tylu) podawal zamowienia do stolikow. Ucielismy sobie z nim pogawędkę. Dowiedzielismy się o czasach komunizmu, gdzie było tylko 15 samochodow prywatnych należących do wysokich notabli partyjnych. Teoretycznie nie było własności prywatnej – ale domy na wsi czy tez w miescie mialy swych właścicieli. Chlopak ma 19lat, zarabia ok. 125-150 Euro na miesiąc z czego na samo mieszkanie wydaje 50 (wynajmuje wraz z 2 kolegami). Napiwkow raczej duzych nie ma, bo klientela baru siedzi po 3-4h przy jednym drinku czy tez piwie. Skonczyl szkole srednia – na studia startowal, ale by dostac się trzeba mieć znajomości bądź 5,5tys Euro lapowki. Nie widzi szans na to, by mogl zmienic swoje zycie w Albanii. Do tego potrzebny jest cash bądź koneksje. Wzielam jego adres mailowy – i naprawde czuje, ze mozna mu jakos pomoc.

Jutro ostatnie chwile i o 14tej wylot do Polski…. a o 19tej koniec urlopu.
A tesknic bedziemy na pewno za tutejszymi mercedesami, stacjami benzynowymi, przepysznymi kebabami a Mirek za najlepsza kawa na swiecie.
Balkany rzeczywiscie sa Azja Europy.. to taka Szutka Europy:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz