Sobota uplynela nam pod znakiem przemieszczania sie - udalismy sie z Prisztiny przez Prizren do Szkodry w Albanii.
W autobusie na trasie Prisztina-Prizren pan kierowca uraczyl nas tutejszym odpowiednikiem naszego serialu Ranczo.... totalna zenada i zero pojecia o montazu. Gra aktorska na poziomie teatru kukielkowego. Majstersztyk roboty chalupniczej. Trase, ktora mielismy przebyc w 1,5h przejechalismy w 2h, bo po drodze utknelismy w kawalkadzie 15 kombajnow jadacych z predkoscia ok.10km/h. Czyzby to byl jakis protest rolnikow przeciwko budowie kosowskich autostrad? No wlasnie - jedyne zastrzezenie do Kosova - totalnie zaniedbane drogi, czesto w rozbabranej budowie, a w miastach brak chodnikow. Smiga sie online pomiedzy samochodami.
Za to Prizren nas urzeklo. Miasto ma atmosfere - waskie uliczki, masa kafejek, malownicze wzgorza wokol miasta, gorujaca nad miastem twierdza, widoczna z kazdego miejsca .
Przesladuje nas jezyk wloski i niemiecki - tutaj to prawie jedyne jezyki obce jakie znaja Kosowianie, czyli wiadomo gdzie chlopaki jezdza na saksy.
Z Prizren zlapalismy taxi do Kukes, tuz za granica z Albania. Miasto-widmo i chyba ze 20 kierowcow gotowych nas zawiezc do Szkodry. Kurs z 40 Euro stargowalismy do 20 (cena juz za 2 osoby). Jechalismy najlepsza autostrada w Europie - oddana zaledwie miesiac temu, a niektore tunele nadal w trakcie budowy. Cala inwestycja kosztowala 41mln USD - finansowana przez organizacje turecka i rzad albanski. Gdy czekalismy na wjazd do jednego z tuneli Mirek zostal porwany przez rozbawione panie z jednego z czekajacych busow, by razem z nimi bawic na autostradzie. Zrobil taka furore, ze ponoc dzis ma byc do obejrzenia na youtube film z nim w roli glownej :-)
Szkodra - miasto nr 4 w Albanii pod wzgledem populacji . Ogromna czesc to komunistyczne bloki. Mieszkamy w apartamencie hotelu o dumnej nazwie Rozafa. Tak samo jak twierdza "chroniaca" miasto. Czas zatrzymal sie w nim jakies 20 lat temu. Po pierwsze wyglad - odrapany 8-pietrowy wiezowiec. Winda nie dziala. Pokoje mialy byc z ciepla woda w lazience i telewizorem w salonie. Wszystko jak najbardziej jest, ale ciepla woda jedynie pod prysznicem, a TV tez, tyle ze bez anteny, wiec robi glownie za dekoracje. Zmusilam pana do poszukania jakiejkolwiek . Tym sposobem zajrzalam do innych pokoi, gdzie w wiekszosci za dekoracje robia czarno-biale odbiorniki TV, zas toaleta jest zbiorowa w korytarzu. My mieszkamy w pokoju o "swiatowym" standardzie. Mamy kolorowy odbiornik, sypialnie i drugi pokoj do patrzenia na nasz odbiornik. Sciany sa w kolorze ostrego rozu, zielony zyrandol z lat 70-tych. Zaslonki z rozu siegajace do wysokosci okien przeszly juz w odcien szarobieli. W tych wnetrzach naprawde mozna odmlodniec:-) Ach i najwazniejsze - przy wejsciu na balkon dywan z dumnym logo Touralbania (pewnie dawny panstwowy wlasciciel hotelu) :-)
Zostawilismy w hotelu bagaze i ruszylismy w poszukiwaniu kolacji. Po zapachu trafilismy do knajpy, gdzie grilowano kebabcze. Zasiedlismy, by przy konsumpcji obejrzec mecz USA-Ghana. Jako jedyni kibicowalismy Afryce. Starym zwyczajem przydala sie takze torebka z wlasna herbata ekspresowa, bo jedyne "herbaty" jakie maja w knajpach to IceTea badz rumianek.
To, co spalaszowalismy bylo prawdziwa uczta dla podniebienia. Przepysznie doprawione miesko, cieply chleb i salatka. No i Mirek mial swe ulubione tutejsze piwo marki Kaon.
W knajpie spotkalismy pana z ministerstwa rolnictwa, ktory bardzo fajnie dawal rade po angielsku. Razem z nim wybralismy sie na spacer nad jezioro szkoderskie. Dowiedzielismy sie przy okazji wielu ciekawych rzeczy. W okresie komunizmu w Albanii prawie nikt nie mial prywatnego samochodu - byly jedynie fury rzadowe, karetki itd.. Panowal totalny zakaz sluchania i ogladalnia zagranicznej telewizji lub radia . Podobnie z sluchaniem muzyki, za co grozilo wiezienie. Co wiecej, trzeba bylo miec zezwolenie na posiadanie pralki czy lodowki. "Jedynie poprawne i wzorowe" rodziny dostawaly takie pozwolenia. To dopiero byl komunizm w wersji hard .. nasz polski to zaledwie wersja light.
Do naszej Rozafy dotarlismy dobrze po polnocy. Milo bylo jeszcze posiedziec na balkonie na wiklinowych fotelach i popatrzec na wymarle o tej porze juz miasto...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Z wielką ciekawościa czytam o waszej relacji z wyprawy poniewaz ruszam w te strony tylko w odwrotnej kolejności.Czyli serbia,kosowo macedonia albania .Ohryd bedzie baza wypadowa do Grecji.Wracam przez czarnogóre i bosnie .Akurat te ostatnie kraje sa mi dobrze znane wiec z niecierpiliwoscia czekam na relacje z pozostałych .Interesuja mnie informacje na temat campingi pola namiotowe.Pozdrawiam czarny
OdpowiedzUsuńPolecam albański film "Hasła". Pięknie oddaje klimat minionych czasów.
OdpowiedzUsuńFilmu poszukamy na pewno.
OdpowiedzUsuńMy wlasnie zakonczylismny podroz i wracamy do polskiej rzeczywistosci. Pola kempingowe na pewno sa w Ohrydzie - ale chyba nie warto, bo maja standard komunistyczny, zas hosteli jest w brod.
Jesli jest wiecej pytan - pls o kontakt mailowy: edyta_t@wp.pl
film Hasla zlokalizowany na sieci - mozna obejrzec pod adresem: http://albkino.de.tl/Parullat.htm
OdpowiedzUsuń