czwartek, 25 listopada 2010

Jamajka - Kingston (czw 25.11)

Obudzil mnie o 6.55 rano Roy, by mi powiedziec do widzenia. Myslalam, ze go za to zamorduje - nawet na urlopei nie jest mi dane wyspac sie. Co za egoistyczny czlowiek - jakby kartki nie mogl napisac. Aj ci faceci!

Dzis sobei uprzytomnilam ze od dwoch dni nie mialam czasu na zjedzenie obiadu i chyba chudne coraz bardizej bo spodnie ze mnie spadaja. Pierwsza atrakcja dnia - wizyta w Muzeum Boba Marleya - czyli jego dawny dom przerobiony na muzeum obecnie. Musze powiedziec, ze jako giazda zyl naprawde skromnie. Nawet kuchnia jest mniejsza niz w mym mieszkaniu. Sypialnia za to przeogromna i prawie wokol calego domu zadaszone balkony i hamaki, by lezec i palic marihuane.
Kolejna atrakcja dnia - dawny dom z 1891r - Devon House. Jestem pdo jego wrazeniem - bo jest cudowny. Zachowalo sie wiele rzeczy z jego wystroju i ubawila mnie najbardziej butelka do karmienia dzieci z XIXw. Cala szklana z bardzo waska dziurka / ustnikiem wsadzanym do buzi dziecka. Wlewalo sie zas mleko przez ogromna dizurke z boku butelki. Trafilo mi sie oprowadzanie solo = tylko ja i pani przewodnik. Przemila osoba i z 30 min zrobila sie 1h, bo weszlysmy na tematy rodzinne oraz sytuacji Jamajki. Typowy przyapdek - matka 4 dzieci a maz ma jeszcze jedno dziecko z inna pania. Obecnie ojciec tej 5tki gdzies oebie uciekl i zadnym sie nie interesuje. Wszystko na glowie matek.Szkola wbrew pozorom jest tu platna, wiec wiele osob zaciaga pozyczki na wyksztalcenie dzieci.

No i trafilam wreszcie na cos, czego szukalam od dobrych 4 dni - cekolade. Utonelam w czekoaldziarni, gdzie sprzedaja czekoaldki na sztuki. I wydalam na nie chyba wiecej niz na obiad. Po prostu tu w marketach bardzo czesto nie ma czekolady na polkach - gdyz by sie rzopuscila z racji ciepla i tylko w specjalnych sklepach mozna kupic. Do tego jak weszlam to rozbolala mnie glowa od mozliwosci wyboru. Czekoaldki dobre - ale musze pwoeidziec ze szwajcarska czekoalda Cailler naprawde jest o wiele lepsza czy tez beligijski Leonidas.

Teraz wpadlam do shaopping malla a za 4h lece na Kajmany. Plan jest taki, by tam wypozyczyc rower iz jechac na nim wyspe dookola. Wszystko zalezy jednak jak goraco bedzie i czy nie rozleniwie sie na tyle, by przejechac ja miejskim autobusem. Hotelu oczywiscie nie mam na Kajmanach - jak przyjade to sie zorganizuje.

Ach gdyby tak moc przetrasportowac jamjaksie slonce i 30C w cieniu do RP :-))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz